kiedy Zuzia była jeszcze w brzuszku zastanawiałam się czasem jak mogę jej wynagrodzić to, że będzie druga. jednocześnie obawiałam się jak Ewa przyjmie to, że nie będzie jedyna.
małej Iw oddawałam 100% siebie, teraz nie mogłam dać tego samego Zu.
dziś jednak stało się coś czego dotąd jakoś nie spostrzegłam, a było tak oczywiste.
MAJĄ SIEBIE. wspólną więź która z dnia na dzień staje się silniejsza.
popłakałam się ze śmiechu (a może wzruszenia) kiedy Pajączek rozbawił Zuzao. jeszcze nigdy nie słyszałam takiego śmiechu u tak małego dziecka. może banalne, ale dla mnie to jedne z najpiękniejszych chwil kiedy mogę patrzeć jak moje dzieci czerpią radość z bycia razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję :)