urodziny Ewika udały się.
jednym słowem dzieć zadowolony i rodzice również :)
dostała w końcu swojego wymarzonego konia. nazywa go Samsonem (ku zaskoczeniu gości) a siebie księciem Filipem (to wpływ "Śpiącej Królewny", której jest nałogowym oglądaczem). :)
z nowości...
zaczynamy wychodzić z domu po tygodniowym przymusowym zabunkrowaniu się.
za oknem śnieg a mnie nieco przeraża ubieranie moich kochanych córeczek.
złapanie i przekonanie Ewy, że musi ubrać kurtkę by wyjść na dwór i "wbicie" Zuli w kombinezon, który jakoś się jej nie podoba. te zapasy i biegi powodują, że jestem całkowicie spocona i tak zmęczona, że spacer już mi niepotrzebny. oby do wiosny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję :)