zły dzień?
nie, dziękuje.
miałam koszmarny dzień!!!!
zaczął się o 6. na starcie bardzo mało przyjemnym zabiegiem gastroskopowym, a zakończył na równie mało przyjemnej wizycie na izbie laryngologicznej.
jedynie co miło wspominam z wczorajszego dnia to wizytę pań gabryjelov :)
w skrócie.
20:20 usłyszałam łomot na zewnątrz. i w błogiej niewiedzy uznałam, że może drewno się obsunęło? kazałam zobaczyć EM. ktoś usiłował wycofać z naszej ulicy. marnie mu szło, więc jak EM zobaczył, że ów kierowca przywalił w bramę wyjazdową poszedł zobaczyć o co chodzi?!@
patrze pod nogi a tu podjazd w kawałkach! EM stara się zatrzymać kierowce, ale ten nic. jedzie! wylatuje drugi sąsiad zagradzają drogę a ja dzwonie na policje. myślałam, że to jakaś gówniarzeria.
z auta wyszedł kierowca. zalany. totalnie. w sumie to zastanawiam się jak udało mu się odpalić samochód i ruszyć z miejsca. nie pamiętał jak się nazywa, a stanie w pozycji pionowej sprawiało mu ogromny problem. obok kierowcy pasażer nie wiem czy równie mocno pijany, może gorzej.
czekając na policję panowie popijali piwko w aucie.
powiem tak. nic się nie stało poza podjazdem w kawałkach. myślałam, że strat jest więcej i myślałam, że to jacyś gówniarze. mam wyrzuty sumienia. sekundy i błyskawiczne decyzje zaważyły o losach kliku ludzi (mówił, że ma dzieci, żonę). nie czuję się z tym dobrze. z drugiej strony może gdyby wyjechał nie zakończyłoby się na podjeździe w kawałkach...
23:30 ewka koszmarnie kaszle. szczeka. lecę na górę no i co słyszę. szczekanie. "ciężko mi się oddycha mamo". chyba nie muszę dodawać, że słabo mi się zrobiło. pierwszy raz E.
Ja: ewa powiedz coś do mnie
E: ALOHHA
karetką zwiedziłyśmy miasto nocą.
najpierw jeden szpital, gdzie doszli do wniosku, że dzieci z zapaleniem krtani nie przyjmują. pojechaliśmy dalej...
na laryngologi choć początkowo mało przyjemnie zakończyło się oglądaniem "mustanga" na komputerze a w trakcie inhalacja i zastrzyk w dupsko E. pozwolili jechać do domu. leczymy się.
matka padnięta dzisiaj na maksa. spała całe 3 h. dzieci rześkie. Iwi pełna pozytywnych emocji. udało mi się z jazdy karetką zrobić wydarzenie roku (bo przerażona była baaardzo, łzy też były).
na szczęście to było wczoraj.
miłego, spokojnego dnia :)
p.s. rękawiczka-balon z twarzą to dzieło pana paramedyka dla Iwi, dzisiaj dzięki Zu uszło z niego...powietrze :)
Co się ostatnio dzieje?
OdpowiedzUsuńU nas też wątek szpitalny:(
Złapałam jeszcze większego doła jak twojego posta przeczytałam.
Oby wszystko było już ok.
Trzymajcie się.
Ps.
Widzę, że u was też szpitalne balony mają powodzenie;)
No to dzień jak z koszmaru...dobrze że minął...Teraz się kurujcie:)
OdpowiedzUsuńłoooo matko. trzymajta się!
OdpowiedzUsuńO rany!!! zdrowiejcie i dochodźcie szybko do siebie!
OdpowiedzUsuńBiedactwo - już sobie wyobrażam, jakie emocje Tobą targały. A z tymi choróbskami to jakieś fatum???!!! Coś chyba w tym powietrzu bo Nasze dzieciaczki są baaaardzo mało odporne:-(((( Oby jak najmniej takich złych dni! Najlepszego Mamusiu!!!!
OdpowiedzUsuńoł oł oł !?!
OdpowiedzUsuńoby do lepszego ... bardzo lepszego !
:((((
OdpowiedzUsuńale smutno,ale ALOGA mnie rozsmieszyla, a nie przyjecie do szpitala rozwscieczylo, normalnie para z uszu ze zlosci mi idzie jak slysze takie historie!!!
duzo zdrowka dziewczyny!!!
co my/Ty biedna zrobisz jak zycie zwolni tempa,a dzieci chorowac przestana? ciekawe ciekawe... oby jak najszybciej bo ile mozna tych chorob i tych stersow na klate przyjmowac?! i nie zbzikowac po tylu atrakcjach?! slonecznej niedzieli!!! wytchnienia :)
OdpowiedzUsuńnie wiem :) ale nie mam czasu by się teraz nad tym zastanawiać :))
OdpowiedzUsuńdziękuję wszystkim za życzenia zdrowia i garnę je do NAS !!!