piątek, 15 października 2010

dzień w którym...

z tego jak dużą wartość ma życie i zdrowie zdajemy sobie sprawę kiedy już je tracimy, a czasem kiedy zdarza się COŚ co nam to uświadamia.
udaliśmy się w tym tygodniu z EM w podróż. była ona dla nas niezwykle ważna. wybraliśmy się w nią razem. cofnęliśmy się na moment do dnia w którym EM dostał od życia drugą szansę. dużo emocji choć minął rok i dwa miesiące. w piasku znalazłam jego połamane okulary. jakby czekały na nas.

















7 komentarzy:

  1. Aż mi ciarki po plecach przeszły...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dolne zdjęcie pięknie pasuje do tego posta.
    Niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze ze to historia z happy endem... aczkolwiek przezycia pewnie straszne... zostawiasz okulary na pamiatke czy wyrzucasz i wymazujesz traumy?
    pozdrawiam! Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. szerokiej, bezpiecznej drogi w przyszłość...

    OdpowiedzUsuń
  5. dzięki dziewczyny!
    jechaliśmy 80 km/h tam i z powrotem :D długa droga ;)

    m.a.m.a mi pamiątek nie trzeba. zbyt dużo wciąż pamiętam, ale owszem zabrałam dla męża mego :] bo on nie za wiele ma wspomnień z tego okresu ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze, że wszystko tak właśnie się skończyło...każda taka "przygoda" musi wiele uczyć i uświadamiać.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję :)