dotarłyśmy!
na pierwsze spotkanie mam kangurowych nie udało nam się przybyć, ale tym razem... :)
było cudnie!!
Zizu była tak szczęśliwa widząc inne śliniące się i raczkujące dzieci, że nawet nie zauważyłyśmy jak minął czas.
ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu było mnóstwo znajomych twarzy a nawet udało mi się poznać zachustowaną sąsiadkę z naprzeciwka, z którą jedynie wymieniałam przyjazne uśmiechy. jaki ten świat mały :)
na nieszczęście moje (a raczej mojego małża i jego konta) zakochałam się w kolejnej chuście. piękne indio smaragd spędza mi sen z powiek, myślę o nim codziennie od kiedy je ujrzałam i pragnę z całego serca, więc chyba moje pouchowe plany pójdą w odstawkę, a może nabędę i to i to ??? :D
----
na zdjęcia ostatnio brak mi weny a tyle fajnych rzeczy robimy z Ewanem. jako, że jesień powstały kasztaniaki :)
mam nadzieję, iż niebawem coś stworze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję :)