poniedziałek, 2 marca 2009

przedszkole

dzisiaj mój "malutki" Ewik poszedł do przedszkola.
wszystko odbyło się dość spontanicznie i nieco "niespodziewanie", ale może i lepiej...
żołądek ściska mnie jak przed egzaminem. o co chodzi ??? niby kolej rzeczy, a tak to przeżywam.
pierwsze wejście do przedszkola to pełen uśmiech na twarzy Ewy, ale kiedy miała się rozebrać z kurtki doszła do wniosku, że wraca do domu. twarz mi nieco zbladła, ale po krótkiej negocjacji doszłyśmy do wniosku, że warto zobaczyć jakie mają zabawki. dała się przekonać i została, ale co dalej nie wiem...
dlaczego takie to trudne?

2 komentarze:

  1. W sumie to zazdroszczę :) Ja dopiero będę się starać upchnąć Zuzę w przedszkolu na wrzesień.

    OdpowiedzUsuń
  2. nas wrześniowa rekrutacja też nie ominie, teraz niestety takie zasady jeśli się "wpadło" do przedszkola w trakcie, że tak to nazwę.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję :)