mam dzisiaj gorszy dzień pt. "bunt dwulatka"
rozpoczął się z wielkim hukiem upadającego aparatu. efekt - obiektyw do naprawy.
tatuś nie wykończył w wypadku samochodowym to córeczka wykończyła. łzy do oczu mi napłynęły. na szczęście w zakamarkach domu ukryty był analog i cudem obiektyw pasował.
popołudnie z Zuzą było istnym koszmarem, wszystko na NIE. wrrrr
chce końca buntu !!!
ojej...Aparat to świętość,też bym mi łziory poszły...Na pocieszenie ci powiem,że u mnie też jakieś początki buntu zauważam...na razie sporadyczne ale....:(aż się boje
OdpowiedzUsuńczekaj, czekaj ciotka, bunt dwulatka to pikuś przy szaleństwach czterolatka ;)
OdpowiedzUsuńjuż raz to przerabiałyśmy, dasz radę!Dziudzia, kończ szybko!
no miło mnię szalenie, że się ze mną łączycie w bólu.
OdpowiedzUsuńna razie nie chcę myśleć o buncie 3, 4 i 14 latka!!!! zero buntów po tym drugim roku proszę.