środa, 20 stycznia 2010

imagination


















by AnnaMolly Madison
Tooth Fairy



Odbyłam dzisiaj dziwną rozmowę.

Zupełnie niewinne pytanie przerodziło się w dyskusję o kiczowatości bujd, którymi karmimy dzieci.

Dało mi to sporo do myślenia.

Mamy cały wachlarz opowieści (bajek, legend), które przedstawiamy jako fakty.

Święty Mikołaj, ale bez większych emocji. Powszechnie akceptowana „mityczna” postać, więc do (uznajmy) piątego? roku życia możemy poudawać że istnieje. Potem dziecko jest przecież za duże za mądre, za inteligentne no i umówmy się - to bzdura.

Zajączek - jak wyżej.

Zębowa wróżka. To mój dzisiejszy punkt programu (przyczyna całej dyskusji). Dotąd zupełnie nieświadoma ja. Niewielkie miałam pojecie na ten temat, bo moje dzieci nie straciły jeszcze mlecznych zębów, ale w końcu doczytałam, że to baśniowa wróżka, która daje dzieciom pieniądze (lub drobny podarek), w zamian za ich zęby mleczne. Nie każdemu musi się to podobać i nie musi tego celebrować, ale argument „moje dziecko jest zbyt inteligentne by w to wierzyć” wydał mi się nieco smutny.

I tu pytanie, czy opowiadając takie legendy przedstawiając jako prawdę naszym dzieciom robimy z nich idiotów? Są za mądre by opowiadać im naiwne historie o wróżkach i elfach? Co daje im to poczucie nierealności?

Podobno odkrycie prawdy o zębowej wróżce (tudzież innych nierealnych postaciach) jest częścią procesu emocjonalnego dojrzewania dziecka. Doskonale udaje im się w naturalnym procesie dojrzewania odróżnić prawdę od mitów. W takim razie po co odbierać im ten świat, świat który czyni ich po prostu dziećmi?

Rzecz jasna nie wszyscy muszą się ze mną zgodzić, każdy ma swoja receptę na to by uszczęśliwić swoje dziecko. Jak w pewnej książce Ewy "każdy jest inny".

Ja opowiadam moim dzieciom bajki, czytam o księżniczkach. Moja córka przebiera się za kopciuszka. Wierzy w mikołaja i o zgrozo w wiele innych bajek . Tak sobie myślę, że wolę ten świat, w którym może być sobą w postaci jaką sobie wymyśli :)

4 komentarze:

  1. Też tak uważam...popieram:):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Człowiek prawie przez całe życie musi zmagać się z szarą czasem okrutną rzeczywistością...Niech chociaż to dzieciństwo będzie słodkie i baśniowe...Przecież to piękny świat,Nie realny ale co z tego...za to kreuje wyobraźnię i wzmaga marzenia...Myślę,że dziecku to potrzebne...:)Więc zgadzam się z Tobą całkowicie:))

    OdpowiedzUsuń
  3. wydaje mi sie ze i dzieciom i nam potrzeba magii, basni w zyciu, ich czaru... one najpierw w to wierza bezgranicznie, gdzies potem pewnie wiedza ze jest to swiat wymyslony ale nie neguja go, istenieje "jakby rownolegle" a potem dojrzewajac odrzucaja jako bujdy... by potem czytac swoim dzieciom bajki i znow poczuc sens bajkowych opowiesci.. czy pojsc do kina na "Avatara" i dac sie poniesc bajce :) oj uwazam ze potrzeba nam tego swiata strasznie i nie chcalabym uposledzac wyobrazni moich dzieci odcinajac im bajki, bo sa "na nie zbyt inteligentne" (choc niewatpliwie inteligentne sa!) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. też na myśl mi przyszły bajki dla dorosłych, może w jakimś sensie cały czas odczuwamy potrzebę nierealności :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję :)