
za oknem pada... śnieg
my w domu.
iwi w piątek wylądowała na ostrym dyżurze pediatrycznym, ale na szczęście nie musiała zostać w szpitalu. leczymy.
zuzax katarzy od tygodnia i nie czekam już więcej. wykupiłam magiczny lek za kosmiczną cenę i mam nadzięję, że ją cudownie ozdrowi.
poza tym nastroje mamy dobre, chyba polubiliśmy bycie w domu :)
babcia wynalazła hiper ekstra plastelinę co ulepiona odbija się od podłogi niczym ping pong. zrobiła furorę.
wciaz i wciaz te upiorne chorobska, neverending story... jesli Cie to choc odrobine pocieszy to nie tylko Wy... choc to chyba marna pociecha... dobrze ze babcia choc pomyslowo rozwesela choruchy :)
OdpowiedzUsuńoj, babcia pomysłowa to fakt, ale tyle czasu w zamknięciu, że oszaleć można. chcę lata, ciepła i końca choróbsk!
OdpowiedzUsuńpodpisuje się pod tym: też chcemy lata. ja już nawet nie mówię ile my kisimy się w domu (nie liczę jednego 15 mintowego wyjścia na dwór po powrocie ze szpitala). dużo zdrówka dla dziewczynek.
OdpowiedzUsuń