momentami bunt dwulatka mnie przerasta. MNIE - psychicznie.
wczoraj nastąpił przełom i matka się załamała, postanowiła rozdzielić się z młodszą na chwil kilka i wyjść ze starszą do kina.
trudny wybór dzwoneczek kontra shrek, ale że matka wyczerpana psychicznie była starsza córka pozwoliła jej na swobodę i poszły na shreka.
na deser nowa torebka iwi :) zapałały miłością od pierwszego wejrzenia, ach te kobiety.
-------------
nasze dialogi:
E: mamo! ugryzł mnie komar!
Ja: jak wrócimy do domu posmaruję...
E: wiesz? chyba to dlatego, że mam słodką krew. chciał mieć po prostu słodkie dzieci.
Czy aby ten bunt nie objawia się tym,że wszystko jest na ,,nie"?
OdpowiedzUsuńU mnie prawie każde pytanie skierowane do małego kończy się na:
-nie!, nie!, nie!;/
"NIE" to chyba mało powiedziane. po prostu niewielkie rzeczy urastają do rangi dramatu. koszmar!!!
OdpowiedzUsuń