piątek, 13 sierpnia 2010

słodkie dzieci

momentami bunt dwulatka mnie przerasta. MNIE - psychicznie.
wczoraj nastąpił przełom i matka się załamała, postanowiła rozdzielić się z młodszą na chwil kilka i wyjść ze starszą do kina.
trudny wybór dzwoneczek kontra shrek, ale że matka wyczerpana psychicznie była starsza córka pozwoliła jej na swobodę i poszły na shreka.
na deser nowa torebka iwi :) zapałały miłością od pierwszego wejrzenia, ach te kobiety.























-------------
nasze dialogi:


E: mamo! ugryzł mnie komar!
Ja: jak wrócimy do domu posmaruję...
E: wiesz? chyba to dlatego, że mam słodką krew. chciał mieć po prostu słodkie dzieci.

2 komentarze:

  1. Czy aby ten bunt nie objawia się tym,że wszystko jest na ,,nie"?
    U mnie prawie każde pytanie skierowane do małego kończy się na:
    -nie!, nie!, nie!;/

    OdpowiedzUsuń
  2. "NIE" to chyba mało powiedziane. po prostu niewielkie rzeczy urastają do rangi dramatu. koszmar!!!

    OdpowiedzUsuń

dziękuję :)