odkąd E zaczęła jeździć na dwóch kółkach praktycznie nie ma nas w domu, ciągle w ruchu, ciągle gdzieś, ale cieszy mnie to bardzo. E czuje się już tak pewnie na rowerze, że w weekend wybraliśmy się na polne drogi, niestety ta pewność troszkę ją zgubiła, bo rozpędzona nie wymierzyła dobrze odległości i wjechała w bramkę. stłukła sobie nieco rękę, ale nic wielkiego się nie stało :) ot pierwsze upadki początkującego rowerzysty...
poza tym dla sióstr zaczęły się WAKACJE, choć póki co ze mną w domu. jeszcze nie wiem jak to wszystko zorganizuje żeby się nie nudziły kiedy będę pracować, ale jestem dobrej myśli.
w weekend udało mi się w końcu upiec MIGDAŁOWE CLAFOUTIS Z CZEREŚNIAMI, zamieniłam czereśnie na wiśnie. mi bardzo smakowało, ale reszta domowników nie podzieliła mojego zachwytu :(
...więc niedzielny poranek zaowocował ciasteczkowymi guzikami, no i tu entuzjazm był nieporównywalnie większy.
napawam się dzisiaj tym rześkim porankiem, mam tyle planów...
udanego dnia
Ach, te zaległości... Kto ich nie ma? Fajnie, że rower tak się spodobał. U nas hulajnogi ( po millkowemu helinogi) i rowery budzą chwilowy zachwyt niestety. Guziole fantastyczne a od Ciebie bije optymizmem :)
OdpowiedzUsuńGuziki bomba! To maślane ciasteczka?
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńtak, tak. klasyczne maślane ciasteczka :)
świetna foremka - te guziczki :)
OdpowiedzUsuńJagoda to nie jest foremka :)
OdpowiedzUsuńGuziczki wyglądają ultrasmakowicie :)))
OdpowiedzUsuńRewelacyjne guziczki :)))
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńSama je robiłaś - tzn. bez foremki? :D
OdpowiedzUsuńświetne!
Jagoda, tak bez foremki. prosty sposób dwa kieliszki o różnej wielkości i słomka. guziki gotowe :)
OdpowiedzUsuń