niedziela, 9 maja 2010

a weekend się nie kończy...

ostatnio jest tak inaczej. inaczej niż w zeszłym roku, częściej ruszamy się z domu. dzieci dłużej wytrzymują i można posiedzieć ze znajomymi.
czytam czasami wypowiedzi innych blogowych mam o bezproblemowych podróżach za granice i o wieczornych wyprawach z niemowlakami do kafejki.
nigdy tak nie miałam i nie dlatego, że nie chciałam czy nie miałam ochoty.
za to teraz! teraz chyba powoli zaczyna się zmieniać. nie mamy jeszcze odwagi by ruszyć w nieznane, ale potrafimy już sobie to wyobrazić :)

foto z weekendowego grilla

7 komentarzy:

  1. Ja bym nie wierzyła w te
    ,,bezproblemowe podróże za granice i wieczorne wyprawy z niemowlakami do kafejki"
    To utopia:)
    Grilla pozazdrościć;P
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odwagi Mama, odwagi!
    Mozna a czasami i warto!
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. i bedzie tak czesciej i czesciej :) oby oby i u Was i u nas... zreszta im wiecej ludzi tym moje dzieci mam wrazenie bardziej w swoim zywiole, dlatego lubie do nas Kuby kolegow "pozyczac" ;) co do podrozy to u nas akurat takie bezproblemowe, ale kafejki to wole juz TYLKO z małzem... dzieciaki maja na to jeszcze czas :) fajne sa takie spedy dzieciowe, tylko wiosny mi brak zeby tak jak u Was na swiezym powietrzu...

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zachęcam do wszelakich wypadów z dzieciakami - byle w miejsca dla nich przyjazne i gdzie im coś nie "zaszkodzi"... Moje dziewczyny chodzą ze mną wszędzie, a dobre restauracje i kawiarnie zaliczały już kiedy miały po kilka miesięcy!:) Faktem jest, że tata sie wtedy bardzo przydaje, ale same tez sobie radzimy. Tym sposobem nie narzekam na brak towarzystwa i "siedzenie w domu"! Pozdrawiam serdecznie, Kaśka.

    OdpowiedzUsuń
  5. To fakt, że fajnie wyjść do restauracji z dzieckiem, ale czy te wyprawy są bezproblemowe?
    Nasze wyjścia do kawiarni najczęściej zakończone są szybkim pałaszowaniem ciacha i kawy.
    Nasz mały towarzysz bardzo szybko się nudzi i zaczyna wyprawy do innych stolików:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tina u mnie jest właśnie tak jak piszesz. NIGDY. a prób było wiele nie udało nam się spokojnie zjeść. teraz też chodzimy, bo chcemy je przyzwyczajać, że wychodziMY i jako Ewa jest spokojna tak Zu koszmar!
    MCM wiem, że można, ale jakoś po ostatnim pobycie w szpitalu na "obczyźnie" mi się odechciało.
    a teraz nie wiem o co chodzi. przed każdym wyjściem jest problem, że wychodzimy ;> ech mam nadzieję, że im to szybko przejdzie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha,ha,ha! To oczywiste, że Agatka grzecznie przy stole nie siedzi, tylko zwiedza, hi,hi! Ale wszystko ma swoje uroki...dajemy radę! Pzdr. K.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję :)