pojechałyśmy do sobótki, pod ślęże. ostatnio często kibicujemy pewnemu maratończykowi a dzisiaj właśnie tam odbywał się półmaraton. lubię to miejsce - sobótkę, za każdym razem kiedy tam jestem odkrywam coś innego. ma niesamowitą architekturę, chętnie kupiłabym sobie jedną z tamtejszych kamieniczek i zamieszkała w niej na zawsze. marzenia.
a powracając na chwil parę do tematu kup :) dialog z dzisiejszej wyprawy:
Ja: Zu! Uważaj! Kupa!
Zu: Ooooo! Jaka mała...
J: Tak, mała, ale uważaj.
Z: Mamo, ją chyba zrobił krótki piesek, bo ona jest taka mała.
Też lubię Sobótkę, mam sentyment! Bardziej do Sulistrowiczek, ale Sobotka też świetna :)
OdpowiedzUsuńno tak sulistrowiczki to miejsce naszych bardzo częstych wypraw, a ślub też o mały włos by się nie odbył w tym miejscu, bo byliśmy tam oglądać sale i domki dla gości :) iii z tego co pamiętam macie rocznice ślubu w tym samym dniu co my :)
OdpowiedzUsuńTak? Mamy 27 sierpnia.
OdpowiedzUsuńA ślub własnie bralismy w Slustrowiczkach w drewnianym kościele. W tej sali mieliśmy weselicho (chyba o tym samym miejscu mowa z domkami dla gości).
tak, tak! to samo, teraz trochę żałuję ;)
OdpowiedzUsuńnasz ślub odbył się 27 sierpnia w 2005 :)
No to wygląda na to, że w ten sam dzień ślub brałyśmy :), my też w 2005 roku.
OdpowiedzUsuń:D mała kupa, krótki pies, rzecz to jasna !
OdpowiedzUsuńLila, na to wygląda. zbieg okoliczności :)
OdpowiedzUsuńOlga, no tak! rozumowanie pierwsza klasa. bystra dziewczyna :D
Nie byłam w Sobótce! O zgrozo! Do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńKoniecznie ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń