piątek, 11 maja 2012

jest sobie miasto...

a w tym mieście dzielnica, a  w tej dzielnicy miejsce które kocham najbardziej ze wszystkich. miejsce w którym nie zakochałam się od razu, ale pokochałam miłością prawdziwą.
mieszkałam już w wielu miejscach, ale dopiero tu poczułam się w domu, poznałam ludzi których uwielbiam i z którymi naprawdę lubię się śmiać.
dzisiaj miałam naprawdę dziwny dzień, ale zakończył się cuuudoooownie.
festiwal w naszym zaciszu. lubię ten czas.


3 komentarze:

  1. ja mam wielki sentyment do Wrocławia, jeśli to o nim mowa. Moje miasto studencie... wspominam z rozrzewnieniem te czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a to Wro? :) że tak dopytam... :) ja porozrywana jestem na strzępy, porozrzucana po wielu miastach i ni mam nic przeciwko, jeśli znowu gdzieś nam dmuchnie w żagle :)

    OdpowiedzUsuń
  3. tak tak! Wrocław, Wrocław :D
    też nie mam nic przeciwko jakby coś, gdzieś, jakoś, ale tak pierwszy raz TU poczułam się dobrze :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję :)