10 dni bez dzieci. co robiłam? NIC. możecie wierzyć lub nie, ale naprawdę wypoczywałam, pierwszy raz od 7 lat miałam wakacje i czas na nierobienie niczego. nadrobiłam wszystkie zaległości książkowe, kinowe i towarzyskie, ale ale najważniejszą dla mnie w tym roku sprawą była możliwość bycia w KINIE! szybko dodam, że nie w kinie - kinie tylko na festiwalu era nowe horyzonty
nie do końca udało mi się wszystko, bo jednak nie obejrzałam filmu na którym zależało mi najbardziej a mowa o TYM. i jeszcze ta muzyka, ech...
słyszałam różne opinie, ale mam to do siebie, że swoją wyrabiam sobie po obejrzeniu. nadzieja w tym, że niebawem nadrobię.
te wakacje układają mi się dziwnie, wiele mnie zaskakuje, ale jest ciekawie... w dodatku trochę skład rodziny nam się nieco powiększył, ale o tym następnym razem :)
To gratulacje, skoro się powiększył ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kto też jest tym Nowym Domownikiem ;)
Najważniejsze, że wakacje się udały.:-)
OdpowiedzUsuńleniuchowanie to też odpoczywanie:)w wakacje tym bardziej:) kina zazdroszczę bardzo;)
OdpowiedzUsuńKoniec laby - moja DROGA! Przyjadę jutro oglądać nowego Domownika:-)))
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńi słusznie, że po obejrzeniu :) jeszcze tego obrazu nie widziałam, ale z chęcią zobaczę! i bardzo zazdroszczę Ci tego KINA ENH! :)
OdpowiedzUsuń